Rządy PiS to pasmo nieustających sukcesów. Sukcesów zapowiadanych i planowanych oraz także tych niezamierzonych wynikających z rozmachu wprowadzania dobrej zmiany.
Spośród wielu dokonań i osiągnięć biało czerwonej drużyny jedno zasługuje na szczególne uznanie. Staliśmy się unijnym liderem pod względem liczby wiceministrów. Mamy ich 95. Podobny wynik osiągnął jedynie rząd Chorwacji w rekordowym dla niego 2013 roku, odbierając wówczas palmę pierwszeństwa rządowi Donalda Tuska.
Choć wynik cieszy, gdyż należy do grupy sukcesów niezapowiadanych, to jednak do pełni szczęścia trochę brakuje. Wyrównanie rekordu to przecież nie to samo, co prestiżowy tytuł samodzielnego championa. Bogactwo kadr i otwarcie kolejnego frontu walki z układem, tym razem sądowniczym, daje nadzieję, że rząd PiS nie spocznie na laurach i liczba wiceministrów będzie systematycznie rosła.
W tej ogólnej euforii trochę martwić mogą zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego sugerujące jakoby dla sprawnego działania państwa wystarczyło zaledwie 70 wiceministrów. Pragnę tutaj uspokoić szanowne grono czytelników - prezes swoją wizję umieścił w perspektywie kolejnej kadencji, gdy PiS będzie już miał większość konstytucyjną. Tak przynajmniej twierdzi TVP, a jej nie wierzyć po prostu nie wypada w dzisiejszych czasach.
Nie zapominajmy również o tym, że dobra zmiana to także szybka zmiana, a więc potrzebująca rąk do pracy. W tej sytuacji nasze samodzielne przodownictwo w liczbie wiceministrów jest tylko kwestią czasu. Rząd PiS zapewne będzie miał na uwadze wpadkę Tuska i postara się tak wyśrubować rekord, aby przez długie lata nie został on Polsce odebrany.
http://www.fakt.pl/politycy/95-wiceministrow-w-rzadzie-premier-beaty-szydlo,artykuly,630961.html
