No i co panowie lustratorzy? Panie Cenckiewicz, Panie Woyciechowski, nie wstyd wam, że tak obrzuciliście błotem szanowanego bohatera? Zostaliście zakałami niezależnego dziennikarstwa. Wolna prasa wylewa na was wiadra pomyj odsądzając od czci i wiary. Przyjaciele i koledzy po fachu odsuwają się i nawet ręki nie chcą podać. Zostaliście sami, a wsparcia znikąd nie widać.
Ale nie załamujcie się, jest dla was nadzieja. Istnieje sprawdzony lek na całe zło, które was teraz spotyka. To cudowne panaceum, nie tak dawno skutecznie przetestowane w polskich warunkach, nazywa się strzał z liścia. Pojedynczą dawkę należy osobiście zaaplikować wszystkim, którzy zarzucają wam kłamstwo, oszustwo, manipulację i inne tego typu cechy.
Tylko w ten sposób powrócicie na piedestał. Znów będziecie mogli chodzić z podniesionym czołem, znów będziecie bohaterami walki o wolną Polskę, a dzisiejszy antagoniści będą wam laurki pisać.
Ale zapamiętajcie sobie raz na zawsze. W szeregach prawych i sprawiedliwych nie ma i nigdy nie było agentów służb PRL. Natrafiając na czyjąś teczkę, to zakodujcie sobie w tych durnych łbach, że informacje w niej zawarte zostały na pewno sfałszowane. Tajni współpracownicy są w obozie przeciwnym i tam należy szukać materiałów do swoich publikacji. Jeśli nawet nie znajdziecie na nich jakichkolwiek kwitów, oznacza to jedynie tylko tyle, że zostały zniszczone.
Stosując się do tych zasad zostaniecie uczciwymi i rzetelnymi historykami i nikt psów na was wieszać nie będzie. Wręcz przeciwnie, wasza praca zostanie doceniona i odpowiednio uhonorowana.